Czy medycyna niekonwencjonalna może szkodzić?

Czy medycyna niekonwencjonalna może szkodzić?
davinci/bigstockphoto.com
davinci/bigstockphoto.com

Medycyna niekonwencjonalna zdobywa w naszym kraju i na świecie coraz więcej zwolenników. Przyczyny tego są różne – rozczarowanie bezradnością medycyny akademickiej wobec niektórych chorób i często bezosobowym podejściem do pacjenta czy też przekonanie o spisku lekarzy i farmaceutów, którzy rzekomo wpędzają w choroby zamiast je leczyć. Popularny jest także pogląd o braku skutków ubocznych leczenia alternatywnego „jeśli nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi”, wynikający z kolei z myślenia, że „naturalne znaczy bezpieczne”. Czy jednak rzeczywiście tak jest? I czy można zrezygnować całkowicie z medycyny konwencjonalnej?

Medycyna alternatywna może szkodzić na dwa sposoby. Pierwszy wynika ze szkodliwości niektórych środków bądź metod samych z siebie. Tylko oficjalnie zarejestrowane środki są monitorowane pod względem bezpieczeństwa. Preparaty niewiadomego pochodzenia nie zostały odpowiednio przebadane, a ich wpływ na ludzki organizm jest trudny do przewidzenia (nieraz informacje opierają się jedynie na dowodach anegdotycznych i obserwacjach, „bo coś komuś pomogło”). Zdarza się, że są one nieoczyszczone (np. wskutek chałupniczej produkcji w warunkach nie spełniających określonych standardów), więc ich skład też nie jest do końca znany. Mogą też powodować reakcje alergiczne lub szkodzić po dłuższym zażywaniu. Niektóre zabiegi, nawet te, wydawałoby się, łagodne, mogą doprowadzić do pogorszenia stanu pacjenta i uszkodzeń ciała, gdy są przeprowadzane nieumiejętnie bądź niezgodnie z zasadami (masaż, akupunktura).

Drugim szkodliwym skutkiem medycyny alternatywnej są sytuacje, gdy pacjent bądź jego opiekun całkowicie rezygnuje z terapii konwencjonalnej, która w danym przypadku jest jedyną mogącą przynieść wyleczenie lub kontrolować chorobę. W ten sposób można doprowadzić do śmierci nawet na schorzenia, z którymi współczesna medycyna radzi sobie z powodzeniem albo przynajmniej potrafi nad nimi panować, by przedłużyć pacjentowi życie (zapalenie płuc, cukrzyca). Znane są przypadki zgonów na typy raka, które zwykle dają niezłe rokowania pod warunkiem szybkiego rozpoczęcia leczenia – jednak pacjenci zaniechali metod konwencjonalnych na rzecz radykalnych diet i różnych niesprawdzonych terapii, co skończyło się dla nich tragicznie. W naszym kraju kilka lat temu można było usłyszeć o śmierci dziewczynki po tym, jak jej rodzice zrezygnowali z tradycyjnego leczenia i uwierzyli znachorowi.

W Polsce nadal nie ma ustawy o medycynie niekonwencjonalnej. Oznacza to, że specjalistą w tej dziedzinie może się nazwać każdy, także ktoś bez żadnych kwalifikacji medycznych, kto opiera swoją wiedzę na paru przeczytanych książkach bądź obejrzanych filmach na YouTube; nie ma również przeszkód, by taka osoba przyjmowała pacjentów. Szacuje się, że w Polsce działa ok. 70-80 tysięcy paramedyków, większość w szarej strefie. O pracach nad przepisami, które by to uregulowały, mówi się od dobrych kilkunastu lat – ale na razie niewiele z tego wynikło.

Dlatego warto zawsze się zastanowić, komu powierzamy swoje zdrowie, a nawet życie, i nie ufać bezkrytycznie osobom, których wiarygodność nie jest możliwa do zweryfikowania. Pamiętajmy, że medycyna alternatywna nie może całkowicie zastąpić medycyny akademickiej, lecz jedynie ją uzupełniać. Nie kupujmy też dziwnych specyfików nieznanego pochodzenia i nie stosujmy ich na własną rękę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *